Łatwo o zawał...

2024-01-18
Alicja
Miałam ucznia, który w szkole bywał sporadycznie i niechętnie. Telefony do jego matki często pomagały i delikwent zjawiał się po nich obrażony na lekcjach.

Któregoś razu, po jego dwudniowej nieobecności, spytałam klasę, co się dzieje z ich kolegą. Odpowiedzieli, że jest w szpitalu.

Na przerwie szybko zadzwoniłam do matki: Dzień dobry. Jak się czuje syn, bo słyszałam, że jest w szpitalu?

Matka z przerażeniem: Boże, w jakim szpitalu? Co mu się stało?

Okazało się, że były to kolejne wagary ucznia. Po tym incydencie jednak częściej bywał w szkole.