Moja koleżanka skręciła nogę w kostce. Unieruchomiło ją to w domu na dobre. W pracy jednak wyskoczyła bardzo ważna sprawa, która wymagała jej osobistego stawiennictwa. Szef zdecydował, że ma wziąć taksówkę i przyjechać.
Taxi zajechało pod blok. Koleżanka ledwo dokuśtykała do auta, wsiadła ostrożnie, wciągnęła nogę i kule. Zaspana rzekła: Do Agencji poproszę. Widząc zdziwioną minę taksówkarza, dodała: Mienia Wojskowego.
Taksówkarz wyraźnie odetchnął: Już myślałem, że pani taka kulawa do pracy jedzie.