Koleżanka z pracy opowiedziała historię wyboru swojej drogi zawodowej:
W klasie maturalnej zdecydowała, że chce zostać archeologiem. Nikt z rodziny nie popierał tego wyboru. Bezskutecznie podejmowano próby wybicia jej z głowy tych marzeń. Nie pomagały tłumaczenia, że to ciężka praca w każdych warunkach pogodowych bez gwarancji sukcesu i dużego zarobku. Uparła się i koniec. Ale przyjechała do niej dalsza ciocia i zapoznawszy się z sytuacją, zaczęła uspakajać rodziców koleżanki: „Wy się nie martwcie, przecież ona nie musi wcale jeździć na wykopaliska. Załatwicie jej etat w Biskupinie. Może przecież spokojnie tam bilety sprzedawać i nie będzie musiała w ziemi się babrać”. Koleżanka w tym momencie wyobraziła sobie siebie jako pulchną kobietę, z trwałą ondulacja na głowie, w fartuszku w drobne kwiatki, w skarpetkach w klapkach i ten obraz skutecznie odstraszył ją od podjęcia studiów na archeologii. Wybrała prawo.