Jaki jest koń każdy widzi? Czy istnieje na świecie pozytywna teściowa? I, co ważne, czy da się zachować balans między teściową z horrorów a drugą matką, która wspiera i pomaga? Czarodziejka czy czarownica? Anielica czy diablica? Mądra doradczyni czy złośliwy gnom? Radzi czy się wtrąca? Leczy czy zaognia konflikty? Służy rozsądną radą czy jest pyskata?
Oto odwieczne pytania ludzkości, czyli tej piękniejszej i brzydszej połowy świata. Oczywiście, chciałam być tą lepszą teściową, ale nie mnie to oceniać. Ciekawe, jak mnie postrzega mój zięć? Chwali mnie, bo tak wypada, czy myśli po cichu, może niech się w końcu zamknie i zacznie zajmować się sobą? Kto wie? Może uzależnia nas od siebie, bo ma jakiś szatański plan? Czy też nas usidla w swojej sieci i będzie potem zjadać naszą młodzieńczą energię? Nie wiadomo.
Zapytałam moje przyjaciółki, jak być lepszą teściową? To moje ciche anioły, które mi ciągle przypominają, kiedy jest mi źle, jak mam latać. Niemniej jednak każda z nich ma inną koncepcję. Jedna radzi się zdystansować, druga być ciepłą i serdeczną. Da się to połączyć? Nie wiem. Odwieczny dylemat. Balans i harmonia, to najlepsze rozwiązanie, ale czy to potrafię? Wczoraj był Dzień Teściowej i zarazem Dzień Dentysty. Przypadek?