Imieniny w pracy to temat rzeka. Gdy twoje imieniny przypadają w ten sam dzień, co imieniny dyrektora, to masz… podwójne szczęście. Dyrektor, człowiek raczej niechętny do tego typu świętowania, na wszelki wypadek zaplanował sobie w dzień imienin pilny wyjazd. Kolega, człowiek sympatyczny i otwarty na ludzi, pragnął uczcić dzień imienin i przyniósł do roboty ciasto. A że był w dobrym nastroju, postanowił zażartować. Każdy, kto przychodził na open space i widział ciasto, pytał o okazję. Wtedy kolega odpowiadał, że ciasto jest z okazji imienin dyrektora, a on tylko częstuje. Większość z nas wiedziała o imieninach i rozumiała żart.
Na imprezce zjawiła się niezorientowana w sytuacji pani naczelnik. Gdy zapytała o okazję, usłyszała, że ciasto kolega funduje z okazji imienin dyrektora. Przyjęła do wiadomości, poczęstowała się, zjadła i poszła.
Po jakimś czasie wróciła do solenizanta z informacją: „Właśnie skończyłam rozmawiać z panem dyrektorem. Przekazałam mu, że uczciłeś jego imieniny ciastem. Pan dyrektor kazał podziękować za pamięć”.
Kolega ma do dziś „kaca”, że wyszedł na największego lizusa, ale przed dyrektorem i naczelniczką nigdy żartu nie sprostował.
Na imprezce zjawiła się niezorientowana w sytuacji pani naczelnik. Gdy zapytała o okazję, usłyszała, że ciasto kolega funduje z okazji imienin dyrektora. Przyjęła do wiadomości, poczęstowała się, zjadła i poszła.
Po jakimś czasie wróciła do solenizanta z informacją: „Właśnie skończyłam rozmawiać z panem dyrektorem. Przekazałam mu, że uczciłeś jego imieniny ciastem. Pan dyrektor kazał podziękować za pamięć”.
Kolega ma do dziś „kaca”, że wyszedł na największego lizusa, ale przed dyrektorem i naczelniczką nigdy żartu nie sprostował.