W którymś momencie w biurze, gdzie pracuję, kilka osób zadeklarowało, że będzie odchodziło w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy. Dyrekcja, żeby zatrzymać wykwalifikowaną kadrę, zaczęła mianować ich na stanowiska kierownicze. Ilość kierowników wzrosła nagle. Wyglądało to dość komicznie, bo każdy taki „neokierownik” nadzorował pracę około… dwóch ludzi. Po którejś z kolejnych nominacji, jeden z kolegów stwierdził: coraz więcej wodzów, coraz mniej Indian...
Dodam od siebie, że Indianie są na wymarciu…