Mój dyrektor bardzo niewyraźnie pisał. Odczytanie odręcznych notatek graniczyło z cudem. Gdy wydał na piśmie polecenie koledze, ten po pół dnia prób odszyfrowania i konsultacji z całym zespołem postanowił wreszcie pójść do przełożonego z prośbą o pomoc w odczytaniu.
— Panie dyrektorze, nie chciałbym tu niczego z pana polecenia przeoczyć, proszę mi pomóc w zrozumieniu pana zapisków.
— Oczywiście. Proszę, niech pan usiądzie i pokaże te notatki.
Dyrektor chwilę popatrzył na swoje zapiski, próbując je odczytać. Widać było wytężoną pracę, która zakończyła się fiaskiem…
— Wie pan co? Spróbujmy wspólnie coś ustalić w związku z pana pracą…
Dyrektorowi też nie udało się odczytać tego, co sam napisał.