Jeden z uczniów cały czas bezczelnie mi przeszkadzał, więc go zapytałam. Otrzymał jedynkę. Bardzo się zdenerwował i zaczął rzucać zeszytem po klasie. Wówczas wyjęłam telefon z torebki i na oczach i uszach całej klasy zadzwoniłam do koleżanki, która pełniła funkcję pedagoga w szkole i zapytałam, czy może porozmawiać ze zdenerwowanym uczniem, bo jego stan psychiczny nie pozwala na udział w lekcji. W klasie zaległa cisza.
Po paru latach ów uczeń kontynuował naukę w liceum dla dorosłych. Powiedział, że to go oduczyło popisywania się przed klasą.