Niebieska karta

2024-02-23
Alicja
Żona kolegi w krótkim czasie miała 2 wypadki – zwichnęła nogę przy schodzeniu ze schodów i kilka dni potem, myjąc kubek, skaleczyła się tak, że trzeba było założyć szwy. Wszyscy żartowali, że kobieta spokojnie może założyć mu niebieska kartę. Gdy zdarzył się trzeci wypadek, kolega był w pracy. Odebrał telefon, że żona wracając z delegacji, na dworcu kolejowym poślizgnęła się, upadła na ławkę i złamała żebro, które przebiło płuco. Kolega zwolnił się z pracy i pojechał do sąsiedniego miasta do szpitala.
Na drugi dzień, zaaferowany wydarzeniami, opowiadał całą tę historię każdemu, kto chciał słuchać. Wokół niego zebrał się prawie cały zespół żądny wiedzy w temacie. Inny kolega, który wcześniej już wysłuchał opowieści, podszedł do nas i powiedział: „Dajcie mu spokój. Przyjdą papiery z policji, to sobie poczytacie. Teraz to już niebieską kartę z urzędu mu założą”.
Grupa rozmawiających osób w biurze