Przewidzieć nieprzewidywalne

2024-01-03
Alicja
W szkole odbyły się ćwiczenia przeciwpożarowe (ciekawą rzeczą jest fakt, że takie ćwiczenia zawsze odbywają się w największe mrozy, czy rzęsisty deszcz).

Dyrektor poszedł na całość – w ćwiczenia włączył straż i policję. Tematem akcji było podłożenie ładunków wybuchowych w szkole. Zaczęło się od szkolenia kadry. Nauczyciele przed planowaną akcją zostali poinformowani o zasadach działania i otrzymali wszystkie potrzebne wskazówki. Jako solidny pedagog słuchałam z wypiekami na twarzy wszystkich instrukcji. O całej akcji klasy mieliśmy poinformować pięć minut przed planowanym dzwonkiem ewakuacji. Fama jednak wśród uczniów poszła znacznie wcześniej. Na lekcje przybyli już w kurtkach, bo cytuję: „Nie ma głupich, żeby marznąć!”.

Na początku lekcji przyszedł pan policjant z psem. Rzekomo szukali ładunków wybuchowych, a w rzeczywistości była to okazja do lustracji plecaków pod kątem narkotyków. Akurat miałam lekcje z klasą, która potencjalnie miała najwięcej wspólnego z narkotykami i dilerami. Oczywiście pies najdłużej zatrzymał się przy mojej torebce. Klasa miała nieskrywaną radość… Odczepiony siłą piesek wreszcie poszedł ze swoim opiekunem. Mogłam klasie wyjaśnić zasady ewakuacji, gdzie się udać, jak się zachowywać. Byłam z siebie dumna, tak dobrze mi poszło.

Długi, głośny dzwonek obwieścił niebezpieczeństwo. Nastąpiła ewakuacja. Pół klasy udało się we właściwym kierunku, pół w przeciwnym. Zawróceni siłą, stwierdzili, cytuję: „Głupota!”. Nadludzkie wysiłki sprawiły, że doprowadziłam wszystkich „pogorzelców” na boisko, sprawdziłam obecność i zdałam raport. Nikt mi nie zginął! Sukces! Jak jednak zmusić 35 chłopaków do stania w miejscu przez pół godziny? Oczywiście z czasem zaczęli się niecierpliwić i za wszelka cenę chcieli sprawdzić, co dzieje się w szkole. Milczeniem pominę fakt, że jako jedyna nie miałam kurtki…

Ćwiczenia udały się. Wszystko OK, super, ekstra!

Miesiąc później naprawdę wybuchł pożar w szkole. Zapaliła się instalacja elektryczna. Dzwonek nie zadzwonił, bo nie było prądu. Nikt nie ogłosił ewakuacji, bo nikt nie wiedział, co się stało. Wszyscy polecieli zobaczyć, co i gdzie się pali. Włącznie ze mną. O ewakuacji nikt nie myślał. Każdy chciał być jak najbliżej miejsca akcji.