Na początku roku szkolnego zadałam uczniom klasy pierwszej technikum napisanie wypracowania pod tytułem „Moje wakacje”. Zaznaczyłam, że nie chodzi mi o prawdziwy ich przebieg, a jedynie o zorientowanie się, jaki mają styl, słownictwo, ogólnie jak radzą sobie z pisaniem. Od jednego z uczniów otrzymałam wypracowanie, w którym opowiadał barwnie, jak przez całe wakacje pił, palił, brał narkotyki i bił się na dyskotekach. Zanim oddałam prace, była wywiadówka dla rodziców. Pokazałam matce wypracowanie syna. Biedna tłumaczyła mi, że syn przez całe wakacje pomagał w gospodarstwie i to, co napisał, to zupełna bzdura.
Na drugi dzień chłopak przyszedł do mnie z pretensjami, że przecież mówiłam, że to nie muszą być prawdziwe wakacje, a mogą być wymarzone…