Prowadziliśmy w pracy bardzo ważną kontrolę. Jej wyniki mogły się, delikatnie mówiąc, nie spodobać wielu zainteresowanym. Na pewno zapowiadała się długa batalia na argumenty wszelkiego kalibru. Tą sprawą żył cały nasz zespół.
Najczęściej jestem pierwsza w pracy. Tym razem jednak na parkingu przed budynkiem spotkałam się z dyrektorem. Oboje zauważyliśmy zaparkowany tam samochód, a w nim dwóch czarnoskórych mężczyzn – obaj spali. Poszliśmy dalej. Tuż przed furtką leżał martwy gołąb…
Dyrektor zatrzymując się przed nim stwierdził: „Pani Alu, nie ma przypadków. Są tylko znaki… Dwóch czarnoskórych i martwy gołąb to nie może być przypadek”.
Pomyśleliśmy o tym samym.